Odwiedziny
Po
tym krótkim spotkaniu, wszyscy deportowali się do swoich domów.
Siedemnastoletnia
Izzy jak zawsze wróciła do swojej ciotki, która była charłakiem.
Nienawidziła
jej z całego serca, ale no cóż gdzie miała zamieszkać?
Ciotka
Marie też jej nie lubiła. Jej rodzina słynie z czystej krwi, ale
pojawił się taki charłaczek.
Izzy
zaraz po śmierci rodziców w wieku czternastu lat, została
przeniesiona przez sąd
do
swojej ciotki wdowy.
Ona
miała jednego syna, który wskutek jej machania różdżką,
wylądował w Mungu. Stracił pamięć. Jej mąż czarodziej, stał
się ofiarą śmierci, podczas mistrzostw świata w Quidditchu.
Dom w
którym mieszkała ślizgonka, był wielki, urządzony w stylu
nowoczesnym. Izzy przyzwyczaiła się już do mugolskiego życia, ale
irytowało ją to że w Hogwarcie, dziwnie się czuła bez
telewizora.
Ślizgonka
jak zawsze deportowała się w kuchni, po tym normalnie podchodziła
do lodówki, brała wodę gazowaną i zamykała się w swoim pokoju.
Dziś
było inaczej.
Ciotka
Marie stała oparta o kuchenny blat z dziwną miną. Była blada i
widocznie się trzęsła. Jej wyblakłe, rude włosy przypominające
siano opadły jej w nieładzie na ramiona, w ręce trzymała różdzkę.
Izzy
popatrzyła na nią z irytacją.
- Weź
to odłóż bo sobie oko wydłubiesz.
Izzy
przeszła na drugi koniec kuchni, nie zwracając uwagi na różdzkę,
wymierzaną w jej serce. Zdarzały się już takie sytuacje, kończyło
się na draśnięciu płytek albo ścian. Wyjęła z szafki
czekoladę, siadła na blacie rozrywając srebrną folijkę.
Zapadła
cisza, słychać było tylko łamiącą się czekaladę, Marie żuciła
różdzkę na szafkę.
- Po
jutrze wracasz so Hogwartu...- zaczęła ciotka składając ręce na
piersi
-
Tak.- potwierdziła Izzy
- O
ilę się nie mylę jutro idziesz na zakupy?
-
Tak.- znów potwierdziła
-
Mhymm, a o której?- zapytała podnosząc jedną brew
-
Rano.- odłożyła czekoladę
-
Jutro przyjeżdzają moi znajomi, mam nadzieję że nie będzie cie
podczas ich obecności tutaj.- wyszła z kuchni, najwidoczniej
kierując się do salonu
- Też
mam taką nadzieję.- uśmiechnęła się
Izzy
miała już iść do swoejgo pokoju, zatrzymał ją głośny dzwonek
do drzwi.
- Ja
otworzę!- krzyknęła i chwilę potem stała pod drzwiami
Złapała
za klamkę i w mgnieniu oka otworzyła drzwi.
Po
drugiej stronie progu stał chłopak, z charakterystycznymi,
platynowymi włosami. Na widok Izzy widocznie się rozchmużył.
Malfoy,
we własnej osobie. Jej najlepszy przyjaciel, przy tym ma świra na
punkcie jego włosów w nieładzie. Zaczęła przyjaźnić się z nim
zaraz po ceremoni przydziału, na pierwszym roku. Od tamtego dnia,
codziennie siedzą okok siebie w Wielkiej Sali. Wszyscy uwarzają że
są razem, ale nie mówią tego nikomu. Dla Izzy Draco jest kimś
warzniejszym niż przyjaciel, można powiedzieć że go kochała, tak
po przyjacielsku.
Gestem
ręki zaprosiła go do środka, był u niej już nie jeden raz.
-
Długo już siedzisz w domu?- zapytał na „przywitanie”
- Też
cię miło widzieć, Malfoy!- zmrużyła oczy – Witaj w tych
mugolskich progach.
Przeszedł
przez próg i przeczesał palcami włosy, posyłając jej uśmiech.
Rób
tak ciągle – pomyślała Izzy, po czym zamkneła drzwi
- Tak
dawno cię nie widziałem Iz, aż niecałe dziecięć minut. -
pogłaskał ją po głowie, w tym czasie rozczochrując jej włosy.
Normalnie wściekała by się gdyby każdy mówił do niej IZ, ale z
ust Dracona brzmiało to świetnie.
-
Chodź!- pociągnęła go w stronę schodów, poprawiając włosy
Nagle
coś ją szarpnęło do tyłu, Draco zatrzymła się i spojrzał w
Marie.
-
Kogo moje piękne oczy widzą!- krzyknął zanim stanął na
pierwszym stopniu – Pani Maria, dziwne że nie wykasowała pani,
pamięci Iz.
Ciotka
Sheen właśnie wyłoniła się z kuchni, na Drcona tylko popatrzyła
i wyszła z domu.
- I
widzisz, chata wolna.- powiedział i ironicznie się uśmiechnął.
-
Wpadaj częściej, a teraz na górę i gadaj dlaczego zaszczyciłeś
mnie swoją obecnością.- popędziła go
Kiedy
znaleźli się już w pokoju Izzy, Draco jak zawsze rozłozył się
na łóżku. Jego
przenikliwy, chłodny wzrok śledził wnetrze, na jego twarzy malował
się jadowity uśmiech.
Iz
spojrzała na niego pdejżliwie, nagle sobie coś przypomniała.
-
Gdzie moje maniery!-
krzykneła- Czy
życzysz sobie czegoś do picia?- zapytała podnosząc brew
-
Powinienem odjąć ci dziesięć punktów, za brak kultury Stweart!-
powiedział udając Snape'a
-
Jesteśmy w tym samym domu, idioto.- wywruciła oczami, w geście
irytacji
-
Ten seksowny tyłeczek- wskazał na siebie- życzy sobie ognistej.-
spojrzał znacząco na mały barek który znajdował się w jej
pokoju. Całe wnętrze urządzone było tak jak reszta domu, czyli
przewarzała tytaj biel. Ściany
oczywiście były białe,
wielkie
łóżko z białym baldachimem i aksamitną kołderką, w
szachownicę. Obok niego mała szafka nocna, z lampką i nie
skończoną wodą. Oczywiście
jedna ściana była oknem, dająca zapierający dech w piersiach
widok, zachodu słońca. Stała też w jednym rogu wielka szafa z
wbudowanym lustrem, tuż obok niej barek w czarnym kolorze. W środku
pokoju, na puszystym czarnym dywanie stał skórzany, biały fotel w
którym ślizgonka zazwyczaj czytała. Obok niego, rzucona była
książka.
Izzy
podeszła do barku i nalała w dwie szklanki Ognistej Whisky.
-
Z lodem?- zapytała wyjmując z małej loduweczki w szafce, kostki
lodu.
-
Tak...- posłał jej uśmiech- Nadal się dziwię małolato, że masz
w pokoju taki zapas alkoholu.
-
Przecież mówiłam ci już z milion razy, że ten pokój należał
kiedyś do dorosłej osoby. A że ja jestem taka inteligentna i
powiedziałam że mi to nie przeszkadza, to przepraszam bardzo. A
poza tym jestem od ciebie starsza o dwa miesiące! - w tym czasie
podała mu szklankę- Wstałabyś księżniczko!
-
Zluzuj majty.- uspokoił ją siadając w poduszkach
Izzy
usiadła wygodnie w fotelu, mieżąc przyjaciela wzrokiem.
-
No to co tam chciałeś?- zapytała upijając trochę ognistej
-
Tak sobie przyszłem, wiesz że mieszkam sam. Nudziło mi się, pół
wakcji cie nie widziłem.- pociągnął spory łyk whiskey
Malfoy
zawsze lubił się napić ognistej.
-
Byłeś gdzieś?- zapytała rozglądając się po pokoju
-
Tydzień byłem u Zabini'ego, ale głównie to siedziałem w Malfoy
Manor. - znowu
odruchowo
poprawił włosy
-
To po co ci to mieszkanie?- ślizgonka poprawiła się w fotelu
-
Ej, wytrzymałabyś z Voldziem dwa miesiące? Weź nie mógłbym sapć
spokojnie, jeszcze ta Bellatrix i
jej chęć zabijania.-
wciągnął głęboko powietrze, po czym pociągnął kolejny łyk
ognistej.
Rozmawiali
tak jeszcze jakąś godzinę, co chwilę dolewając sobie whiskey.
W
końcu Draco zaczął buszować po jej pokoju, co chwilę pytając
się do czego służy dany przedmiot.
-
A to?- trzymał w ręce kolorową kostkę rubika
-
Kostka rubika.- kucała przy szafce szukając książki „Najbardziej
znane, mugolskie osoby”
-
Do czego służy?- zapytał obracając ją w smukłych dłoniach
-
Trzeba ułożyć tak, żeby każda ściana była w jednym kolorze. -
spojrzała na ślizgona – Ale nie rób sobie nadziei, żeby to
ułozyć potrzebny jest mózg, mogę się załozyc że ty czegoś
takiego nie posiadasz.- uśmiechnęła się do niego wystawiając
swoje równe białe zęby
Popatrzył
na nią przez chwilę.
-
Osz ty mała jędzo! - już biegł w jej kierunku
Izzy
nie zdążyła nawet na niego spojrzeć. Zaczął ją łaskotać po
brzuchu, ona tylko się śmiała i piszczała. Po pięciu minutach
tej „walki”, Draco odpuścił. Leżeli na podłodze, Izzy
wytarła łzy od śmiechu. Bolał ją aż brzuch, trzymała się za
niego głośno sapiąc.
-
Jesteś okropny.- skomentowała jego zachowanie
-
Ale za to przystojny, seksowny, wspaniałomyślny...- zaczął
wymieniać
-
Odejdź szatanie.- Izzy się zaśmiała i powoli usiadła na podłodze
-
Też cie kocham.- Draco wybuchł śmiechem
-
Ja to wiem, imbecylu.
Zawsze
tak do siebie mówili, byli naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Można
też powiedziec że przez wyzwiska, okazywali sobie miłość. Byli
najdziwniejszymi czarodziejami, w historii Hogwartu, raz się
wyzywali a za minutę pomagali sobie nawzajem. Tkwili tak jeszcze,
przez chwilę rozkoszując się wspólną ciszą. Uwielbiali się
wyzywać a potem milczeć, to poprawiało ich relacje.
- Kupowałaś już książki?- zapytał Draco
- Nie, jutro idę na pokątną, a ty już kupiłeś wszystko?- podniosła jedną brew
- Nie, jutro o jedenastej w Dziurawym Kotle, a teraz spadam do jutra!- przytulił ją po przyjacielsku, znów rozczochrał jej włosy
- Malfoy! Ja cię zaraz uduszę.- krzyknęła
- Złość piękności szkodzi.- uspokoił ją i się deportował
- Kupowałaś już książki?- zapytał Draco
- Nie, jutro idę na pokątną, a ty już kupiłeś wszystko?- podniosła jedną brew
- Nie, jutro o jedenastej w Dziurawym Kotle, a teraz spadam do jutra!- przytulił ją po przyjacielsku, znów rozczochrał jej włosy
- Malfoy! Ja cię zaraz uduszę.- krzyknęła
- Złość piękności szkodzi.- uspokoił ją i się deportował
_________________________________________________
Na początek dziękuję, za taką ilość komentarzy pod prologiem. :)
Heej, to tyle na dzisiaj. :/
Wiem że strasznie krótko, ale chciałam wstawić go jak najszybciej. :)
Myślę że nn będzie w weekend. XD (wszystko może się zmienić)
POZDRAWIAM>!
Przepraszam za błędy! :( WYTYKAJCIE MI JE!!!
Fajny rozdział pomijając błędy. I odczuwam niedosyt, po prostu sie wciągnelam i koniec.
OdpowiedzUsuńIzzy jest taka fajna, idealna przyjaciolka mam nadzieje że nie połączysz jej z Draco. Cóż jestem fanką dramione...
Pozdrawiam, zapraszam
dla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com
Podobał mi się ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńJak na razie dokładnie opisałaś dzieciństwo Izzy, relacje łączące ją z ciotką, no i oczywiście z Draconem. Fajna ta para, od razu ją polubiłam. Taaak, wyzywanie połączone z przyjaźnią idealnie odzwierciedlają charakter związku Mafloya i Izzy. Uuu, niegrzeczie, już w wieku 16 lat popijać ognistą? :x
Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału!
BTW: jeśl piszesz w Wordzie lub w innym programie tego typu, zaznacz opcję, która będzie poprawiać Twoje błędy. O ile powtórzeniowe, czy interpunkcyjne tak nie rażą, to ortograficzne są niedopuszczalne :c "wszyscy uwarzają" - "wszyscy uważają", tak powinno brzmieć to wyrażenie. Nie traktuj tego jako hejt - to tylko rada, na przyszłość.
Piszesz bardzo dobrze, a takie drobne niedociągnięcia psują estetyką wpisu.
Pozdrawiam i życzę weny!
http://yaoi-tomarry.blogspot.com/
Hej, dzięki za radę i miłe słowa!
UsuńPOZDRAWIAM. :)
Masa błędów i literówek. Lepiej dawać rzadziej a porządnie niż często i na szybkiego. Co do rozdziału. Całkiem przyjemny, choć nie wiem czemu Draco nie pasuje mi do jakiegoś rzucania się i łaskotania. Ponadto kilkakrotnie podkreśliłaś, że są jak para a to tylko przyjaciele, a doskonale wiemy, że czują do siebie coś więcej( tak zakładka bohaterowie też o tym wspomina), także moim zdaniem ciągłe powtarzanie tego było zbędne: rozumiemy, czują coś do siebie i udają, że tak nie jest. Do następnej notki :)
OdpowiedzUsuńHej, ooo!
UsuńDzięki za to wytykanie!~ przyda się :)